Darz Bór

Wybrałem się pewnego wiosennego, słonecznego i ciepłego dnia na zakupy do jednego z marketów na przedmieściach Głogowa Małopolskiego. Ponieważ mieszkam w Jasionce silą faktu musiałem drogę pokonać autem.  Przejeżdżam piękną drogą wzdłuż lotniska z kilkoma rondami, mijam wspaniałe zabudowania Specjalnej Strefy Ekonomicznej, Parku Naukowo-Technologicznego i dojeżdżam do skrzyżowania dwupoziomowego z ulica Warszawską. Skręcam w prawo i jadę już prosto do mojego marketu. Po prawej stronie mijam Bór. Nagle na pierwszym parkingu przy borze zobaczyłem mnóstwo, stłoczonych, zaparkowanych samochodów. Było ich tak wiele, że odruchowo zwolniłem tempo jazdy by upewnić się czy nic się tam nie stało. No nic. Jadę dalej. Mijam następny parking i jeszcze więcej i jeszcze bardziej stłoczonych samochodów. Tutaj już nie zwalniałem. Domyśliłem się od razu, że ludzie realizujący zalecenia nie wychodzenia z domu ( Korona wirus ) w słoneczny i ciepły dzień postanowili wyjechać za miasto i pospacerować po lesie. Las wprawdzie jeszcze szary, wyschnięty przez brak śniegu w zimie z bezlistnymi drzewami, ale zawsze ustronne, ciche, ze świeżym powietrzem miejsce. Ten las nazywany szumnie „Borem” znam doskonale. Od dwunastu lat mieszkam w Jasionce, a ponieważ jestem amatorem jazdy na rowerze wcześniejsze trasy wokół rzeszowskiego zalewu, „Lisiej Góry” zamieniłem na „Bór” Ów lasek znam doskonale i znam jego powolne umieranie przez bezmyślne działanie człowieka.

Dwanaście lat temu wjeżdżając do lasu minąłem strzelnice myśliwską, i dojeżdżałem do kilku tablic informacyjnych o przyrodzie w lesie, kilka ławek, stołów i oczywiście koszy na śmieci. Tam przede wszystkim można było przeczytać podstawową informację. Znajdujemy się na terenie Rezerwatu Przyrody „ Bór „. Poczytałem na tablicach o ptakach i owadach żyjących w rezerwacie, o drzewach i o paru miejscach wartych zobaczyć zachowując jak napisano szczególna ostrożność. To zrozumiałe, jesteśmy na terenie rezerwatu. Jadę dalej . Dojeżdżam do skrzyżowania dróg leśnych. Skręcam w prawo i jadę w coraz większą głębie lasu. Na niektórych odcinkach muszę rower prowadzić ponieważ droga leśna zamieniała się w drogę piaszczystą. Dojechałem do następnego skrzyżowania. Jadę prosto i zaraz po lewej stronie w dolince widoczna woda, a przy brzegu taras widokowy. Schodzę na taras i opierając się łokciami o barierkę widzę przepiękne jeziorko z podmokłymi , bagnistymi brzegami. Bagienna roślinność, a przede wszystkim bagienne rechoczące stworzenia. Ponieważ od czasu do czasu trzeba było klasnąć dłonią w odkryte części ciała bo były oczywiście stworzonka latające i bzyczące nie przepadające, jak widać za odwiedzającymi jeziorko i bagno. Pojechałem dalej. Na kolejnym skrzyżowaniu dróg leśnych skręciłem w prawo. Znowu piachy i trzeba rower prowadzić. Wyczynowiec rowerzysta dałby sobie radę, nawet wspaniałe wyzwanie do treningu. Ja jadę dla relaksu, a w dodatku droga prowadziła pod górę. Koniec piachów, skręcam w lewo i wjeżdżam w niesamowitą gęstwinę młodych buków. Czuje się jakbym jechał między dwoma żywopłotami. Gęstwina kończy się i jadę już lekko w dół między okazałymi bukami. W pewnym momencie jest już las mieszany bo pojawiają się sosny i świerki. Droga coraz bardziej w dół i dojechałem do żydowskiego kirkutu, gdzie pochowano sporo ofiar niemieckiego nazizmu. Lekko zaniedbany, ale wymaga szacunku i dla wielu modlitwy. Jadę dalej, dojeżdżam do skrzyżowania dróg leśnych skręcam w lewo i po kilkudziesięciu metrach już wiem, że zamknąłem pętlę. Wracam z wycieczki.

Tak było dwanaście lat wcześniej. Jak wyglądała wycieczka w ubiegłym roku. Do „ Boru „ jadę sobie elegancką drogą rowerową przy nowej dwupasmowej drodze wzdłuż lotniska i „ strefy „ . W miejscu gdzie droga rowerowa prowadzi na drugą stronę dwupasmowej jezdni  zatrzymałem się łapiąc za poręcz tuż obok. Chwila oddechu. Co rzuciło mi się w oczy? Dlaczego ta piękna droga dwupasmowa nie prowadzi dalej między lotniskiem a borem tylko skręca i wrzyna się w obrzeże boru ? Widziałem jak przy budowie nowej drogi ścinano tysiące drzew by przygotować teren pod budowę. Zostawiono tym sposobem niewielkie pasy drzew między drogą a lotniskiem. Przecież można już przewidzieć jaki będzie ich los. Jakby poprowadził drogę dwupasmową  wzdłuż brzegu boru i na granicy lotniska te tysiące drzew dalej by sobie rosły bądź co bądź w rezerwacie. No trudno stało się. Zobaczyłem, że mam pustą drogę , wolno ruszyłem na drugą stronę. Wjeżdżam do „ Boru „ od strony wschodniej. Zaraz przy wjeździe wydarty z betonem szlaban chroniący drogę leśną przed wjazdem nieproszonych gości. Wydarty u rzucony do rowu obok. Wjeżdżam . Droga leśna już nie jest taka leśna bo wysypana żwirem dobrze ubitym. No niby jedzie się lepiej, ale pozornie. Nagle słyszę sygnał dźwiękowy z pędzącego za mną samochodu marki Mercedes. Szybko rowerem zjechałem na bok. Przyznam, że sygnał dźwiękowy z samochodu całkowicie mnie zaskoczył . Jestem przecież na drodze leśnej w rezerwacie. No trudno jadę dalej. Nagle głośny huk ! Co znowu, oglądam się, a za mną dwa zbliżające się Quady. Oczywiście obydwaj nie omieszkali zatrąbić, a jeden nawet mi pomachał ręką . Mignęli z podmuchem wiatru. Jadę dalej, ale już nasłuchując czy coś nowego się nie kroi. Dojechałem do skrzyżowania z drogą leśną – asfaltową ! i skręciłem w kierunku strzelnicy. Mijam i dojeżdżam do kilku już tablic mocno sfatygowanych, ale główna tablica dalej informuje mnie, że jestem w rezerwacie przyrody „ Bór „. Jadę dalej już nie asfaltową, ale ubitą żwirem drogą leśną w rezerwacie. Dojeżdżam do skrzyżowania z taką samą żwirową, Skręcam w prawo i jadę prosto. No tutaj nie spotkałem nikogo zmotoryzowanego. Ale niedługo. Kolejne skrzyżowanie i śmignął mi terenowy suw na poprzecznej drodze. Mało, zaraz następny, tym razem stary Golf, ale w wersji „ rajdowej „ bo tłumik przerdzewiały. Trudno, rezerwat „poprawił „ stan dróg leśnych na tyle, że dla zmotoryzowanych nawet szlaban nie stanowi przeszkody. O jeziorku z bagienkiem można zapomnieć. W ogóle w rezerwacie „ Bór „ nie ma wody. Nigdzie. Nic dziwnego,  widać w lesie rowy melioracyjne. Zmotoryzowani rowów nie wykopali tylko – niestety – leśnicy. Widocznie stojąca woda, bagna, przeszkadzały w rezerwacie , szczególnie pilarzom przy planowej ścince. Na kolejnym skrzyżowaniu skręciłem w lewo i piękna, prosta, szeroka i ubita droga, jak się okazało w trakcie jazdy ze wszystkimi po drodze otwartymi szlabanami. Unikną w ten sposób wyrwania z betonem. Droga tak prosta, szeroka, że stówą można pomykać swobodnie, co nie rzadko się zdarza, oczywiście nie rowerzystom.  Wielu mieszkańców, tych nowo „wybudowanych” doszło do wniosku, że do pracy i z pracy można przez rezerwat „ Bór „, a nie na około. Szlabany pootwierane, a ten na obrzeżu na trwale wyeliminowany. Leśnicy za biurkami, straż leśna tylko na papierze, bo przez dwanaście lat jazdy rowerem po „ Borze „ nigdy takiej formacji nie spotkałem. Nigdy ! Jak wygląda rezerwat przyrody „ Bór „ dzisiaj ?     Chce się płakać. Naliczyłem, że z tego niewielkiego lasu wypływa [ ło ] pięć rzek. Dwie w kierunku Głogowa. „Przepływają” przez osiedle             „ Niwa”. Jeszcze można je zobaczyć. Dwie w kierunku Wysokiej Głogowskiej i jedna w kierunku Jasionki. Dzisiaj tych rzek nie ma, albo śladowo na wiosnę. Pod warunkiem, że będzie śnieg w zimie.

Jeżeli ktoś chce zobaczyć jak wygląda martwy rezerwat przyrody to zapraszam do „ Boru „. Bez wody, bez bagien – melioracja . Za to nie mamy komarów i przy okazji na przykład Jaskółek. O żabach nie wspomnę. Martwy rezerwat przyrody bo ma bite, żwirowe drogi z otwartymi szlabanami. Nawet jest tam droga asfaltowa. Po drogach pomykają od czasu do czasu pojazdy samochodowe. Martwy rezerwat bo wchłonął dwupasmową piękną drogę, która nie mogła rezerwatu ominąć przy lotnisku. Martwy rezerwat , bo po kawałku jest wycinany, a po przeciwnej stronie drogi spore obszary puste. Martwy rezerwat .  

Stanisław Żmudka

                                                                                                                          

2020-03-28T19:52:20+01:000 Komentarzy

Napisz co myślisz o tym artykule: